Mówiąc o technikach i narzędziach pickupu sporo osób myśli, że wystarczy je poznać, zastosować i zostanie się plusem (według teorii równowagi znaczenia Kurta Lewina). Ktoś, kto doświadczył na sobie bycie w pozycji minusa w związku, może myśleć, że wszystko, o co chodzi w życiu, to o to, by nie być minusem.
Bycie plusem jest równie niezdrowe, jak bycie minusem. Minus cierpi z powodu uzależnienia (od plusa). Plus cierpi podobnie, ale z powodu frustracji. Uzależnienie i frustracja są dwoma biegunami o różnej polarności ale podobnej sile. Plus bardzo nie chce tego, czego tak pragnie minus. Dla plusa torturą jest sama obecność minusa, konieczność ukrywania swojej niechęci do niego, konieczność sypiania z nim itd. Dla minusa naodwrót, obecność plusa jest niezbędna, jak dla narkomana kolejna działka. Zwłaszca jeśli mówimy o uzależnieniu adrenalinowym.
Wracając do technik pickupu. W dzisiejszych czasach ta wiedza jest bardzo przydatna, ponieważ powstała między innymi z obserwacji zachowań psychopatów i narcyzów. Zadając ból "rozkochać"=uzależnić od siebie można najłatwiej, najskuteczniej. Dlatego, że dla psychiki liczy się natęzenie emocji, nie ich polarność. Silne emocje wywolują zależność, zwłaszcza, jeśli są dawkowane w odpowiedniej kolejności. Siłą rzeczy psychopata czy narcyz są w tym najlepsi. Zdrowy człowiek, zwlaszcza o psychotypie histeroidalnym, nawet jak będzie posiadał tą wiedzę, nigdy nie da radę zrobić z niej użytku. A psychopata potrafi ) Przy czym to jemu będą "współczuć" sąd, rodzina, zależni finansowo od psychopaty przyjaciele-nieudacznicy i pozostali, zdanie których nigdy nie powinno nam zastępować zdania własnego.
Pickup jest jak młotek, przy pomocy którego można rozwalić człowiekowi głowę albo zbudować dla niego dom. Zależy od tego, w czyich rękach jest ten młotek.
Dlatego dzisiaj powrócimy do tematu pickupu.
Zaczęłam od tego, że znajomość technik pikapu, znajomość psychologii nie wystarczy, by zostać skutecznym w ich stosowaniu. Techniki to tak zwana strategia postępowania. Ale dla jej skuteczności niezbędna jest szczerość. I sprawiedliwość.
Strategia postępowania nie tylko nie wyklucza bycia szczerym, bez szczerości ona nie zadziała. Dlatego, że całą informacje o stosunku innych ludzi do nas odbieramy niewerbalnie. Poprzez gesty, poruszanie się, poprzez spojrzenie itd rozumiemy jaki jest naprawdę stosunek tej osoby do nas. Niewerbalnie rozumiemy, czy ta osoba jest dla nas życzliwa, obca, zła, bezpieczna, kochająca, obojętna itd. Niezależnie od tego, co ona/on mówi. Wiekszość informacji przyswajamy nie przez rozumienie słów, tylko poprzez odczuwanie intuicyjne. Ale nawet intuicja potrafi nas zawieść, jeśli jesteśmy zakochani. Dlatego, że psychika jest naszym niewolnikiem. Żeby chronić nas przed stresem, psychika potrafi generować iluzje, które mylnie odbieramy, jako intuicje. Dlatego nieszczęśliwie zakochani tak często mają różowe okulary i tłumaczą partnera, na którym zależy. Im bardziej nam zależy na kimś, tym bardziej jesteśmy w stanie oszukiwać siebie, by uniknąć stresu. Ale emocje innych ludzi rozumiemy bardzo realistycznie. Im mniej nam zależy na kimś, tym bardziej obiektywnie jesteśmy w stanie odbierać emocje tego kogoś w stosunku do nas.
Bardzo dobrze odczuwamy brak szczerości. Dlatego żadne techniki pickuperskie nie zadziałają, jeśli będą oparte na braku szczerości. Pickuperzy o tym wiedzą, dlatego są bardzo skuteczni. To, o czym mówią jest spójne z tym, co czują. Potrafią odnaleźć odpowiedni prąd i płynąć z nim. Na czas używania strategii wierzą w to, co mówią. Żadna technika nie działa, jeśli w momencie jej stosowania jesteśmy nieszczerzy. Dlatego też nie wyjdzie blefowanie. Minus nie odpowiadając na smsy czy nie odbierając telefonów od plusa nie przekona go, że mu nie zależy. Plus zawsze wie, kiedy minus jest uzależniony od niego. I naodwrót- jak tylko minus "zdrowieje", przestaje mu zależeć na byłym plusie, plus będąc tysiące kilometrów dalej to czuje. Dlatego zaczyna pingować. Dysonans powoduje, że plus zaczyna dążyć do równowagi poprzez zaspokojenie swojej ciekawości. Dlatego też minus, dopóki "nie wyzdrowiał" powinien unikać kontaktu z plusem. Jak tylko plus się przekona, że minus nadal jest zależny, on zamknie swój gestalt i zniknie.
Kolejny powód dla bycia szczerym to niebezpieczeństwo utraty szacunku do siebie. Człowiek, który udaje emocje, który zmusza siebie do przebywania w sytuacjach, w których być nie chce, z ludźmi, z którymi być nie chce płaci za to wielką cenę - cenę utraty szacunku do siebie. Szacunek do siebie to silnik naszej psychiki. Przemoc nad sobą prowadzi do utraty najcenniejszego zbiornika energii- szacunku do siebie. To zawsze staje się widoczne: człowiek bez szacunku do siebie nawet wyglądać zaczyna źle. Udaje emocji, których nie ma. Więzi sam siebie, by uzyskać "korzyści"? Jakie? )) Jakim kosztem?
Nigdy nie warto udawać, tracimy w ten sposób swój najcenniejszy zasób - zasób czasu swojego życia.
Nasza strategia powinna być łączona ze szczerością. Wtedy jesteśmy spójni, inni nie odczuwają w nas fałsz, ufają nam i dobrze robią. Nawet najwieksi oszuści i politycy byli przekonywujący tylko wtedy, kiedy sami wierzyli w to, co mówią. Potrafili przekonać siebie na czas występu. Bez przekonania każda strategia była by martwa. Chociaż na dłuższą metę oszukiwanie siebie itak niesie skutki braku ekologii.
Większość ludzi uważa, że strategia i szczerość nie mogą iść w parze. Że strategia to rozsądek, a szczerość to emocje. Strategia to "jak być powinno", a szczerość to "jak jest przyjemnie". Ale przecież jeśli stawiamy przed sobą właściwe dla siebie cele, to strategia też jest przyjemna. Musi być. O to właśnie chodzi, by nauczyć się łączyć właściwe i przyjemne, nie dzielić, tylko łączyć. A złączyć to można weryfikując cel. By nie marnować zasobu naszego czasu na cele, które nie były nikomu potrzebne.
Udaje się komuś łączyć strategie i uczucia?
Tak, do tej pory przypłacam cenę za bycie nieszczerym w stosunku do siebie.
Za dużo rzeczy chciałam robić charytatywnie dla innych tracąc przy tym całe wolne dnie, których miałam tak mało. Dopiero od niedawna robię na to co mam ochotę a jak nie to odmawiam i w końcu czuje ulgę, a to wszystko dzięki Pani bo odpowiedz na to czego robić nie chce już dawno miałam w sobie, wystarczyło sie przyznać.
Dziękuje raz jeszcze ????
Dzięki Pani znalazłam siłę żeby odciąć się od plusa. Zrobiłam tak jak Pani mówiła na filmikach. Napisałam mu że go kocham i że przepraszam za to jaka byłam i nic więcej, od razu zablokowałam go wszędzie. Jednak mija już 5-ty miesiąc a ja nadal za nim tęsknię i kocham tak samo. I boję się że to już nigdy nie przejdzie ???? Plus jest ideałem w moich oczach, nie potrafię go zdewaluować. Rozwijam swoje zasoby, mam dużo nowych celów i marzeń do których dążę, poznaję nowych mężczyzn, ale szybko okazuje się jak bardzo są beznadziejni (wtedy jeszcze bardziej tęsknię za plusem).
Prosze żeby Pani nagrywała jak najwięcej o plusach i minusach (+ prosiłabym o filmik jak się odkochać / wyjść z uzależnienia emocjonalnego).
Dzięki Pani zrozumiałam o co chodzi w relacjach damsko-męskich. Przeczytałam kilka razy Pani bloga i przesłuchałam wszystkie filmiki na YT, niektóre po kilka razy. Bardzo Pani pomaga ludziom. Dziękuję ♥
Pozdrawiam. :)
W marcu rozstałam się z plusem (z mojej inicjatywy). We wrześniu nawiązałam relację z mężczyzną, który był PRAWIE idealny… brakowało mi «tylko» jednego — z mojej strony kompletnie nie iskrzyło. Panu bardzo zależało na związku, ale ja nie byłam zaangażowana. Pan sukcesywnie starał się zmniejszać dystans. Im bardziej nalegał, tym bardziej ja się oddalałam i dystansowałam. Gdyby chodziło Mu o seks, znajomość zakończyłabym szybko (znam i używam słowo «NIE»). Jego dążenie do związku i usilne próby organizowania «naszego» wspólnego życia były nie do zniesienia i szybko poleciał w minus. Wtedy zrozumiałam, na czym polega tortura bycia plusem :-( Emocjonalnie było to gorsze od mojego poprzedniego «statusu» minusa. Będąc minusem odczuwałam przynajmniej pozytywne emocje i uczucia do drugiej osoby. W moim odczuciu każda miłość, nawet ta niespełniona, nosi w sobie cząstkę dobra i budzi lepsze oblicze naszego «ja». W roli plusa czułam się osobą złą i sfrustrowaną, zmuszoną do obrony swojego terytorium przed człowiekiem, który nota bene nic mi nie zrobił (poza próbą zabicia mnie przez zagłaskanie). Czy miał dobre intencje? Pozornie tak… ale: to nie ja byłam ważna — ważny był dla Niego związek z «kimś» a nie ze mną. Nie chciał być sam a ja instynktownie wyczuwałam, że nie jestem traktowana jak partnerka, tylko jak plasterek, lek na samotność i dekoracja…
Czytam bloga od 2 lat i jestem najlepszym przykładem tego, że używanie wiedzy «podanej nam» tutaj działa. Dzięki temu blogowi zaczęłam mieć świadomość swojej wartości, odzyskałam szacunek do siebie i przestałam popełniać żałosne błędy. Mój plus jest narcyzem z chorobą bipolar. Popełniłam wszystkie możliwe błędy, byłam «miękką wycieraczką do nóg» w kontakcie z plusem. Kiedy przestawałam stosować się do zasad opisanych tutaj, ponownie leciałam w wielki minus. Ale dzięki wiedzy od Pani Tatiany stosowanej krok po kroku odbudowałam własną osobowość i nie pozwalam sobie więcej na traktowanie mnie w niewłaściwy sposób we wszystkich relacjach. Jestem Pani bardzo wdzięczna, żądne inne blogi, porady itp. nie dały mi tyle co ten. Dziękuję z całego serca, że dzieli się Pani z nami wiedzą i doświadczeniem. Pozdrawiam
I też jestem za łączeniem: «Ma być przyjemnie, bo tak być powinno» :)